Z WYSPY DO LASU
Od zawsze marzyłam o domu w Chorwacji. I krok po kroczku do tego dążyłam: szukając mojego miejsca nad Adriatykiem, przeglądając oferty w internecie, odwiedzając agentów nieruchomości na wyspie Rab. A potem zobaczyłam pewien dom i znalazłam się w lesie.
Pokochałam stodołę, kapliczkę, stary dom i odkryłam, że moja tęsknota za Chorwacją była tęsknotą za swoim miejscem. Okazało się, że nie muszę pokonać ponad 1000 kilometrów, aby znaleźć TO miejsce i być u siebie.
Czy ktoś z was już pomyślał, że to jakieś wariactwo zamienić marzenie o Chorwacji na chałupę w borach? Zatem opowiem, co się czasami zdarza.
Czasami za bardzo skupiamy się na mieć, a tak naprawdę chodzi nam o zapewnienie sobie komfortu przeżywania, a nie posiadania. Szum morza zamieniłam na szum lasu, bo o szum chodziło, a nie o morze i nie o Adriatyk.
Czasami trzymamy się kurczowo jakiegoś marzenia podziwiając się za konsekwencję i jednocześnie trzymając się w szachu (ani rusz tam ani rusz tu). A marzenia się zmieniają i my wraz z nimi (lub na odwrót). Gotowość na zmianę jest cudownym wytrychem do szczęścia.
Czasami szukamy czegoś daleko, bo to co trudniej osiągalne wydaje się bardziej wartościowe. Wydaje się. To my nadajemy temu wartość i decydujemy, ile co jest dla nas warte. Marząc o pomarańczach z sycylijskiego gaju nie potrafimy docenić smaku truskawki spalonej polskim słońcem. A przecież chodzi o smak. Smak NASZEGO życia!
Chcesz zobaczyć więcej zdjeć chałypy?:) Kliknij TU.
Wpisała: Justyna Niebieszczańska
Fot. Justyna Niebieszczańska