SCHODY

Zawsze jakieś są. Zawsze gdzieś się czają. Czasami je ominiesz, a czasami wykańczają do rozdygotanego tchu.

W sumie można ich unikać. Jest winda, środki lokomocji i inne udogodnienia. Nie spocisz się. Nie zmęczysz. Będzie szybciej. 

Tylko czego doświadczysz w takiej windzie? Komfortu. Uczucie komfortu tak dla nas ważne… Tak mówią. Czym jest? Przyjemnością? Co po niej zostaje?

Dlatego jeszcze kilka dni temu po męczącym dniu, zamieniam szpilki na trampki, piję kawę, mam mapę i daję radę. Wspinam się na górę Trzech Krzyży w Wilnie. I na wzgórze Giedymina. I patrzę… Dech mi zapiera. Dosłownie!

A przecież mogłam zakotwiczyć się w restauracji lub wrócić do hotelu i zażyć komfortu. Teraz bolą mnie łydki, a wyjazd kosztował mnie wiele przysłowiowego zdrowia. Jednak gdybym wybrała komfort, to ominęłoby mnie: spotkanie z Teresą, sałatka z avocado popijana Байкал, piękne widoki na panoramę Wilna, spotkanie z Adamem Mickiewiczem, kołduny…

Ominęłoby mnie, czy sama bym z tego zrezygnowała?

Co jest lepszym wspomnieniem –  odpoczywanie w hotelu czy spacerowanie po mieście ile wlezie i kolekcjonowanie wspomnień?

Charmsy Biznesu to nasze schody, ale i inwestycja we wspomnienia. Jednak przede wszystkim, to nasze zawołanie do Ciebie:

Hej, wchodź na schody, dalej, śmiało! My już tu jesteśmy. Ledwo zipiemy, ale warto!

PS. Dodam, że Joanna ma lepszą kondycję i mam nadzieję, że zaakceptuje czasownik zipać;).

Wpisała: Justyna Niebieszczańska

Fot. J.Niebieszczańska – Schody w Wilnie

Przewiń na górę