Właśnie! Na kłopoty jest Bednarski*! Każda z nas, lub większość, ma takiego swojego Bednarskiego u boku. Z pięknego wyboru go mamy, na dobre i na złe. Nie tylko kiwa palcem w bucie, ale i jest licencjonowanym, najbliższym partnerem, co ma moc rozwiązywania kłopotów, a czasami nawet całkiem sporych problemów.
Oczywiście, nasz Bednarski nie musi wyjaśniać najtrudniejszych zagadek kryminalnych, ale potrafi sprostać najtrudniejszym problemom życia codziennego. Przykłady?
Jestem zmęczona i nie zdążyłam z obiadem, a mój Bednarki zabiera mnie na obiad (wersja de lux) lub zamawia pizzę do domu (wersja mini, ale jakże sielska).
Nie mam jak odebrać ulotek, więc proszę i mój Bednarski dowozi mi je na moje biurko, pod sam nos.
Lodówka pusta? Brudny samochód? Wczesny spacer z psem? Bednarski potrafi w mig rozprawić się z takimi nieprzyjemnościami.
Do tego powie, że ładnie wyglądam, że tęsknił, że pyszna szarlotka i nawet jak wymsknie mu się, że jestem nieznośna, to i tak wiem, że kocha tą nieznośność jak diabli!
Szanujmy wszystkich Panów Bednarskich. Nie ma nikogo lepszego na kłopoty niż on – ten mój Bednarski.
*Skąd się wziął Bednarski? Zobacz TU
Wpisała: Justyna Niebieszczańska