JEDEN DZIEŃ Z ŻYCIA CHARMSÓW BIZNESU

Najlepiej zacząć od kawy i drożdżowego rogalika z cieniutką warstewką glazury.

Potem rozmowy o strategii, żeby zrozumieć wzajemne taktyczne posunięcia, bo są Charmsy Biznesu, M4Bizz, BRIDGEHEAD, Joanna i ja. Sporo nas. Można się pogubić, a tego biznes nie wybacza. W międzyczasie wystrzały dzwonków jeden za drugim. Jak na wojnie. Pomyłka w wydruku, opowieści klienta z krypty, docinanie, mailowanie, telefony.

Spacerkiem na śniadanie. Jako z sosem tatarskim i szynką parmeńską. Dobra herbata: English breakfast, ale z widokiem na polskie niebo. Po drodze w oko wpada nam spódnica. Już jesteśmy w przymierzalni. Dobieramy bluzki. Negocjujemy cenę, bo skoro dwie kupujemy, to już zakup zbiorowy, prawda? Przy kasie 50% Charmsów Biznesu po prostu płaci, a drugie 50% analizuje zakup przed podjęciem ostatecznej decyzji. Biegniemy ze spódnicami, które radośnie dyndają w reklamówkach. Rozkwita drzewo magnolii.

Makijaż w 3 minuty. Jedna w mundurku, druga w sukience. Szpilki we wspólnej siatce. Dojeżdżamy na miejsce w tempie błyskawicznym (tym razem nie w pomarańczowej strzale, ale kierowca wystrzałowy!). Brak miejsc parkingowych, więc analizujmy sytuację i uprawiamy projekcję życzeniową. Jest!

Jeszcze tylko klika minut biegu wyczynowego przez płotki, czyli truchtem w szpilkach rozmawiając o tym, że ten bruk wymyślił facet i położyli go faceci. Niewybaczalny brak empatii dla szpilek! I już na spotkaniu tylko dla kobiet, którego organizatorem jest Deloitte. Wszystkie pierwszy raz się widzimy i czerpiemy radość z poznawania siebie nawzajem. Fruwają wizytówki jak gołębie pocztowe. Na deser tajemnicza legumina z zatopionym biszkoptem pod pierzynką z czekolady. Stylista gwiazd opowiada o makijażu biznesowym. Zastanawiam się, czy mam dobrze położony róż, a Joanna się uśmiecha! Szczęściara, nie użyła różu:)

Wpisała: Justyna Niebieszczańska

Przewiń na górę