BIZNES JEST PODRÓŻĄ MAŁGORZATA SIEMIANOWSKA

Była sobie dziewczyna, która od zawsze pragnęła zostać marynarzem. Florentyna kochała szum fal, morską bryzę i skrzek mew. Chciała wyznaczać nowe szlaki, czuć wiatr we włosach i żyć bez ograniczeń. A na starość osiąść w małej nadmorskiej miejscowości. Mieszkałaby w domku z prywatnym zejściem na plażę, chodziła na spacery i pisała książki. Podświadomie czuła, że życie według scenariusza z dziecięcych marzeń zagwarantuje jej sercu wolność i szczęście.

Była sobie dziewczyna, która od zawsze pragnęła zostać marynarzem.

Florentyna kochała szum fal, morską bryzę i skrzek mew. Chciała wyznaczać nowe szlaki, czuć wiatr we włosach i żyć bez ograniczeń. A na starość osiąść w małej nadmorskiej miejscowości. Mieszkałaby w domku z prywatnym zejściem na plażę, chodziła na spacery i pisała książki. Podświadomie czuła, że życie według scenariusza z dziecięcych marzeń zagwarantuje jej sercu wolność i szczęście.

Była pilną uczennicą, stawianą innym za wzór. Zajęcia teoretyczne i praktyczne w szkole średniej nie stanowiły dla niej problemu. Pomimo tego miała poczucie, że Rodzice nie akceptują jej wyboru. Co więcej – nie widzieli jej talentu, więc nie pomagali jej go rozwijać. Nie dawali wsparcia, otuchy i poczucia bezpieczeństwa. Dlatego wcześnie opuściła dom rodzinny. Dzięki pomocy przyjaciół znalazła pracę w przyportowej smażalni, aby móc chociaż przyglądać się statkom. Niestety zajęcie to było słabo opłacane i kończyło się wraz z odjazdem turystów.

Poszukała innego zatrudnienia. Była sprzątaczką w biurowcu urzędu morskiego, pracownikiem fizycznym w firmie produkującej wyposażenie wnętrz statków, pracownikiem działu marketingu w szwalni mundurów, pracownikiem działu zaopatrzenia w stoczni i sprzedawcą w sklepie z marynistycznymi pamiątkami. Często łatała budżet pracując równocześnie w kilku miejscach.

Lata mijały. Bez względu na rodzaj wykonywanej pracy, kiedy tylko miała chwilę wytchnienia, pasjami oddawała się lekturze książek geograficznych, zgłębiała tajniki nawigacji i zarządzania zasobami ludzkimi. Bacznie śledziła również politykę morską.

Pewnego dnia, po otrzymaniu wiadomości o chorobie matki, spakowała skromny dobytek i wróciła w swoje strony. Zajęła się rodzinną restauracją, młodszym rodzeństwem i prowadzeniem domu. Matka nikła w oczach, a ojciec z tego powodu tonął w rozpaczy. Nic nie było tak, jak sobie wymarzyła. I nie zanosiło się na to, aby nastąpiły zmiany na lepsze, co w dorosłej już kobiecie wywoływało nieustające fale frustracji.

Coraz częściej kłóciła się z ojcem. Czara goryczy przelała się, kiedy usłyszała od niego, że gdyby została pomóc w prowadzeniu biznesu przekazywanego z pokolenia na pokolenie w rodzinie jej matki, ta na pewno cieszyłaby się dobrym zdrowiem. Tego było dla niej za wiele! Ponownie spakowała walizki i wyszła w chłodną noc.

Zatrzymała się u przyjaciela jeszcze z czasów szkolnych, który przez te wszystkie lata dzielnie wspierał ją życzliwym słowem i silnym ramieniem, niejednokrotnie ocierając jej gorzkie łzy. Piotr udzielił schronienia, pozwalając jej przeczekać u siebie tę życiową burzę. Kiedy on był w pracy, ona przechadzała się plażą. Popołudnia i wieczory spędzali na długich rozmowach. Otoczył ją bezwarunkową troską, ciepłem i spokojem. Pierwszy raz w życiu otrzymała od kogoś takie uczucia.

Podczas jednego ze spacerów spotkała stałego bywalca smażalni, w której niegdyś pracowała. Mężczyzna, pomimo faktu, iż był od niej 20 lat starszy, ukłonił się pierwszy i zainicjował rozmowę. Kiedy wyczuł właściwy moment, zadał pytanie, po którym z ust dziewczyny popłynęła smutna opowieść o przegranych marzeniach. – Mogę Ci pomóc. Jeśli naprawdę pragniesz zmiany.– powiedział, podając kartkę z adresem, pod którym miała stawić się następnego dnia rano. Po czym pożegnali się i każde poszło w inną stronę.

Nazajutrz, po kilkunastominutowej podróży rowerem, o wskazanej przez nieznajomego godzinie, znalazła się przed gmachem akademii morskiej. Zdziwiona weszła do środka i zapytała portiera o biuro Mirosława Łukawskiego. Poszła w stronę, którą jej wskazał. W przestronnym holu zobaczyła wiele zdjęć tego człowieka pozującego w mundurze marynarza na tle najsłynniejszych statków świata. Bezszelestnie stanął za jej plecami i udzielił wyjaśnień. Potem przez kilka godzin rozmawiali w jego gabinecie.

Kiedy wracała do tymczasowego lokum, nie wiedziała czy jej nastrój przypomina bardziej wzburzone morze czy spokojny ocean.  Nie spodziewała się takiego rozwoju wydarzeń! Mężczyzna okazał się kapitanem żeglugi wielkiej i zaproponował jej pomoc w przygotowaniu się do egzaminów kwalifikacyjnych na studia związane z transportem morskim.

Z jednej strony bała się tego, co nieznane, z drugiej zaś odczuwała przypływ spokoju, kiedy myślała o sobie jako o kapitanie żeglugi morskiej. Kilka dni przeżywała konflikt wewnętrzny. Piotr jedną wypowiedzią pomógł jej podjąć decyzję. – Stoisz przed szansą zaspokojenia swoich pragnień i robienia tego, o czym marzyłaś całe życie. Odważ się spróbować zawalczyć o własne szczęście. – powiedział, patrząc jej w oczy i nieśmiało gładząc po włosach.

W tym właśnie momencie spłynął na nią jego spokój i wiedziała, że jeżeli nie wykorzysta tej szansy, zawsze będzie żałowała.

Następnego dnia ponownie zgłosiła się do marynarza i rozpoczęła szkolenie. Egzaminy kwalifikacyjne przeszła bez żadnych problemów i  kilka miesięcy później stała się adeptką akademii morskiej. Po zakończeniu edukacji, uzyskała stopień kapitana żeglugi wielkiej (o specjalizacji nawigacyjnej) i patent kapitana.

Zaczęła dużo podróżować. Pływała na różnych statkach, z różnymi ludźmi i docierała do różnych miejsc. Wiele razy podczas tych podróży doświadczała trudnych, a nawet jak na kobietę ekstremalnych sytuacji – sztormu, ataku piratów, niesubordynacji członka załogi. I choć z całego serca kochała swoją pracę, nadal czegoś jej brakowało. Po pewnym czasie zauważyła, że z coraz większą niecierpliwością oczekuje powrotu z morza. Szczególnie, gdy na brzegu czeka Piotr – jej bezpieczny port, do którego wraca stęskniona z każdego rejsu. Zaczęła przyglądać się tym myślom i nieśmiało wyobrażać sobie, jak by to było, gdyby się pobrali.

Ale i on nie próżnował. Dał sobie rok na poukładanie życia. Odkurzył chłopięce marzenia i obrał kurs na ich realizację. Kiedyś chciał organizować rejsy wycieczkowe, ale w następstwie różnych zdarzeń, porzucił te plany. Umówił się na kilka spotkań ze starymi znajomymi, którzy teraz mogli mu pomóc wytyczyć szlaki do upragnionego biznesu.

Ona pływała na szerokich wodach, a on w tajemnicy przygotowywał się do znalezienia im prawdziwego domu – wygodnego wycieczkowca. Zrobił porządny biznesplan. Odnowił posiadane uprawnienia, podszlifował angielski, znalazł armatora, zebrał potencjalny zespół, opracował kilka wariantów wycieczek i … czekał na jej powrót. Niby był pewien, że się zgodzi, ale obawy nie opuszczały go do samego końca.

Jego lęk nie miał podstaw – zgodziła się od razu. Ucieszyło ją, że zamieni ciężką pracę na kontenerowcu na wakacje na bezpiecznym statku pasażerskim. W dodatku z nim przy boku. Wymarzona praca z życiowym partnerem. Wspólna droga. Czego chcieć więcej?

Od kilku lat pracują razem. On organizuje rejs statkiem, którym ona kieruje. Porozumiewają się bez słów. Obojgu satysfakcję sprawia odkrywanie nowych miejsc i zadowolenie Klientów. Podróż jest celem samym w sobie. Ma dawać szczęście, poczucie spełnienia i spokój duszy. Zarobione w ten sposób pieniądze są tylko dodatkiem, dzięki któremu realizują kolejne marzenia.Komentarz autorki:

Biznes jest podróżą? Tak.

Podróżą, która nie zaczyna się, kiedy mamy ukończone dwadzieścia kilka lat i szkoły oraz kursy certyfikujące. Podróżą, która zaczyna się w sercu – od marzeń, pragnień i wielkiej chęci ich realizacji, pomimo niesprzyjających nawet okoliczności.

Biznes to podróż wymagająca – przede wszystkim samoświadomości i wiary we własne umiejętności. Oczywiście przyjmując, że ma dawać przyjemność i satysfakcję, a nie tylko pieniądze. Dawać nam jako przedsiębiorcom i naszym Klientom.

Biznes to podróż wymagająca również cierpliwości i wytrwałości, gdyż nie jesteś w stanie przewidzieć wszystkiego, co może się wydarzyć. Nie wiesz, czy dotrzesz do celu o czasie i bez szwanku. Bo nie wszystko w podróży zależy od Ciebie. Dlatego tak istotna jest świadomość, uważność na drugiego człowieka i umiejętność szybkiego reagowania.

Biznes to podróż wymagająca odwagi w podążaniu za swoimi pragnieniami, w działaniu w zgodzie ze swoimi wartościami i wyznawanymi przez siebie zasadami.

Biznes to podróż wymagająca spokoju serca i głowy, który gwarantuje stabilność i bezpieczeństwo podejmowanych decyzji.

Biznes to podróż wymagająca – tak ogólnie, po ludzku. Dlatego warto mieć wsparcie partnera – bezpieczny port, do którego można zawinąć w każdym momencie podróży.

Jeżeli masz w swoim sercu spokój, pragnienia i potrzebę ich realizacji, to podnieś kotwicę i cała naprzód!

Przewiń na górę